czwartek, 18 lipca 2013

RECENZJA: HURTS - EXILE

1. Exile
 2. Miracle
 3. Sandman
 4. Blind
 5. Only you
 6. The Road
 7. Cupid
 8. Mercy
 9. The Crow
 10. Somebody to Die For
 11. The Rope
 12. Help
 13. Heaven
 14. Guilt
 Brytyjski duet Hurts poznałem tak, jak pewnie większość z was – na fali popularności numeru Wonderful Life oraz późniejszego Stay. Chociaż lubię elektroniczne klimaty, co nieraz wspomniałem, to w przeciwieństwie do większości muzycznej blogosfery, zarówno single jak i całe Happiness średnio przypadło mi do gustu. Niby jest przyjemne, a nawet wpada w ucho, ale nie powiedziałbym żeby było jakieś wyszukane. W związku z tym nie wypatrywałem nowego krążka z nie wiadomo jakim entuzjazmem. Lecz biorąc pod uwagę, że panowie zdobywają w Polsce (i nie tylko) coraz większą popularność, lepiej być na bieżąco z ich dokonaniami. Dlatego w Exile zaopatrzyłem się tuż po premierze. I ani trochę nie żałuję, bo znacznie przewyższył moje niezbyt wysokie oczekiwania. 14 nagrań wyprodukowanych przez Theo i Adama to w większości synthpop, gdzieniegdzie urozmaicony rockowymi zapożyczeniami. Jednak w przeciwieństwie do wielu innych kompozycji, które można określić w podobny sposób, materiał z Exile łączy w sobie dwie na pozór przeciwstawne cechy – wytworny rozmach oraz radiową przebojowość, sprawiając, że całość wypada o wiele lepiej niż debiut. Niemal godzinną rozrywkę sponsoruje wytwórnia RCA Records.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz